Skrzyżowanie ulic Broniewskiego, Perzyńskiego i Rudnickiego jest ruchliwe i niebanalne. Zapewne dlatego adepci stołecznej drogówki przechodzą na nim szkolenia i sprawdziany umiejętności kierowania ruchem.

Sprzyja temu wybudowany 10 lat temu komisariat. Ten ,,nadzór” policji nie przekłada się niestety na jakość oznakowania. Jego wadliwość stała się już swoistą tradycją kultywowaną (co ciekawe – mimo zmian) od 15 lat [zobacz >>>].

O niespójności oznakowania wspomnianego skrzyżowania napisaliśmy 11 lat temu [zobacz >>>] ilustrując ją tym zdjęciem. Przejazd rowerowy miał wówczas poprawne oznakowanie poziome (P-11), ale znak informacyjny D-6 wprowadzał kierowców w błąd nie ostrzegając o rowerzystach. W tle ogrodzona działka, na której powstanie budynek komisariatu.

Mijały lata, patologiczne podejście bielańskiego urzędu dzielnicy do niedokończonej i realizowanej niezgodnie z projektem inwestycji rowerowej nabierało sławy [zobacz >>>]. Urzędnicy nie zdobyli się na naprawę dysfunkcjonalnego przejazdu przez torowisko, ale poradzili sobie z problemem stawiając przed nim znak końca drogi dla rowerów.

Jak wiadomo, Warszawą zarządza się w sposób rozproszony, przy pomocy licznych ośrodków decyzyjnych o przenikających się kompetencjach i pokrywających zakresach odpowiedzialności. Tylko czasami trafi się wyjątkowo coś, za co nikt nie odpowiada, jednak nie w tym przypadku.

Nie dziwmy się więc, że równocześnie inni urzędnicy musieli zauważyć wspomnianą niespójność oznakowania i spowodowali pojawienie się rowerów na znakach informacyjnych D-6b.

Oznakowanie poziome przejazdu urwanej wcześniej drogi rowerowej pozostało, jest odnawiane i wskazuje drogę licznym cyklistom.

Podobno obowiązujące przepisy wymagają osygnalizowania każdego strumienia ruchu na skrzyżowaniu. Tutaj ruch rowerowy jeszcze się na to nie doczekał. Czas oczekiwania na zielone światło wynosi obecnie 14 lat [zobacz >>>].

Trochę dziwi, że tych wszystkich uchybień tuż obok własnego podwórka nie zauważa stołeczna policja. Opiniuje ona przecież każdy projekt organizacji ruchu, zna się na tych zagadnieniach i niekiedy bardzo zdecydowanie zabiera głos na temat rowerzystów.

Czy tych dwoje widocznych na ostatnim zdjęciu legalnie korzysta z oznakowania P-11? Komu postawić to pytanie jeśli nie policji?