Za Braniewem [zobacz >>>] Wschodni Szlak Rowerowy zmienia charakter: w większym stopniu wykorzystuje lokalne drogi asfaltowe, często niezłej jakości. W paru miejscach jednak projektanci próbowali "urozmaicić" przebieg, co nie wyszło trasie na dobre.

Braniewo - Szyleny

Na początek jeszcze jedno zdjęcie z samego Braniewa. Fajny pomysł prowadzenia szlaku niezależnie od układu drogowego, wzdłuż cieku wodnego. Niestety, wykonanie trochę skrzeczy: nawierzchnia z kostki, barierka w skrajni drogi dla rowerów.

Green Velo opuszcza Braniewo w kierunku wschodnim, za miejscowością Rogity skręca na południe w stronę Bobrowca. Stosunkowo niezła nawierzchnia żwirowa.

W Bobrowcu przez 400 m szlak prowadzi wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 507. W ramach projektu wybudowano tu odcinek asfaltowej drogi dla rowerów, niestety została już podmyta.

Bobrowiec - Szyleny to 3 km bliżej nieokreślonej nawierzchni (luźne kamienie w piachu?) Prawdopodobnie miała to być tzw. mieszanka optymalna, ale ewidentnie nie wyszła.

Co ciekawe, zarówno oba odcinki żwirowe, jak i drogę wojewódzką można było całkowicie pominąć, wykorzystując istniejące lokalne drogi asfaltowe o niewielkim natężeniu ruchu. Byłoby taniej, lepiej i o 3 km krócej.

Szyleny - Pakosze

Kolejne 17 km prowadzi właśnie istniejącymi lokalnymi drogami asfaltowymi. Wspinamy się przy tym powoli na Wzniesienia Górowskie.

Dla urozmaicenia na skrzyżowaniach dróg lokalnych w Pakoszach pojawiają się ponownie U-kształtne malowanki na jezdniach. Może komuś się pomyliło ze stojakami, które faktycznie powinny być w kształcie odwróconej litery U? [zobacz >>>]

Pierwsze U ma prawdopodobnie za zadanie sprowadzić rowerzystów na tę oto drogę dla rowerów. Asfaltową, ale niezachowującą normatywnej szerokości, skrajni i kompletnie niepotrzebną - ruch samochodowy tutaj jest znikomy.

Rzeczona droga dla rowerów kończy się na kolejnym skrzyżowaniu, 300 m dalej, gdzie urządzono już prawdziwe miasteczko ruchu drogowego.

Widok w przeciwnym kierunku.

Prawdopodobnie tak wyobrażał sobie projektant trasę rowerzysty. 4 zakręty w miejscu pod kątem prostym, 6 punktów kolizji zamiast 2 i aż 3 możliwości zaskoczenia kierowcy samochodu nieoczekiwanym manewrem. Pod warunkiem, że na skrzyżowaniu pojawiłby się jakiś samochód...

Pakosze - Pieniężno

Miły gest sołtysowej wsi Kajnity. Tym bardziej doceniamy, że ostatni sklep spożywczy na szlaku był ok. 32 km temu. Żeby jednak dojechać do tych jabłek, znowu trzeba było walczyć z nawierzchniami nienadającymi się do ruchu rowerowego.

Kompletnie niepotrzebnie: wystarczyło w opisanym wcześniej miasteczku ruchu drogowego w Pakoszach skręcić w lewo, by dojechać do Pieniężna lokalną drogą asfaltową (3 km krócej niż po żwirach marki Green Velo). Można było też kompromisowo skręcić w lewo, a następnie w prawo, by odwiedzić sad sołtysowej w Kajnitach oraz klasztor werbistów w Pieniężnie Pierwszym (2 km krócej i tylko 1 km szutrów zamiast 4,5 km).

Pieniężno

Jeśli komuś się wydawało, że Frombork stanowi dno, jeśli chodzi o poziom organizacji ruchu rowerowego, to od dołu puka Pieniężno. Np. w widocznym na zdjęciu miejscu rowerzysta powinien zjechać na jezdnię i włączyć się do ruchu. Na końcu długiego zjazdu, po wewnętrznej stronie łuku.

Na deser: Green Velo reklamuje się jako łańcuch atrakcji. Żeby tego łańcucha nie przegapić, czasem zwisa on w poprzek przejazdu dla rowerzystów.

Czy im więcej kilometrów, tym lepiej?

Ponownie warto tu przywołać zasadę kręgosłupa i ości. Tym bardziej istotną, że wygibasy szlaku nie prowadzą do jakichś unikalnych atrakcji, a jednocześnie bardzo słabo rozwinięta jest w okolicy baza noclegowo-gastronomiczna. Sztuczne wydłużanie i utrudnianie trasy nie wygeneruje zatem ani zachwytu turysty, ani dodatkowego przychodu dla regionu. Może za to być źródłem frustracji, gdy się okaże, że przez 4 kolejne godziny na trasie brak nawet sklepu spożywczego, a człowiek zmęczony i głodny. Dlatego między stanowiącymi naturalne węzły trasy Braniewem a Pieniężnem "kręgosłup" (Green Velo) powinien prowadzić możliwie prostą i asfaltową drogą, a objazdy przez Robity czy Brzostki mogłyby stanowić "ości" (szlaki lokalne) dla ewentualnych zainteresowanych.

Wg oficjalnej strony Green Velo na całym warmińskim odcinku (ponad 200 km) są 4 placówki gastronomiczne, wliczając nawet odległą o 20 km od szlaku Ornetę. W rzeczywistości restauracji jest nieco więcej, ale szału nie ma. Podobnie z noclegami - spotkaliśmy grupę, która nocowała na tym odcinku w przydrożnym rowie, bo na trasie bardzo trudno o hotel czy nawet agroturystykę.