Ścieżki rowerowe w Warszawie. Nie znam rowerzysty w Warszawie, który by był zadowolony z tego, co jest. Ale myślę, że nie można ograniczać się jedynie do lakonicznej krytyki. W temacie "ścieżki rowerowe" wyodrębniłbym trzy podstawowe typy problemów.

Temat pierwszy: tyle jest ścieżek, ile przeznaczono na nie pieniędzy. Nie podejmuję się atakować w tej sprawie władz Warszawy, ponieważ nie znam szczegółów budżetu miasta i jego priorytetów.

Dlatego przejdę do tematu drugiego: tam należy budować ścieżki rowerowe, gdzie są potrzebne i mają sens. Tu mógłbym mieć bardzo wiele pretensji do władz Miasta. W tym, co na terenie miasta widać, nie można doszukać się większego sensu. Nie widac żadnej sieci szkieletowej, do której dołączanoby kolejne odcinki tak, aby stanowiły spójną całość. Powstają tu i ówdzie kawałki czegoś, co miało być ścieżką rowerową, ale na dobrą sprawę to nie wiadomo skąd i dokąd to ma prowadzi. Dziwolągów nie będę wyliczał, bo to temat na obszerną pracę doktorską. Dobre przykłady to Tarchomin i Ursynów.

Odnoszę wrażenie, że uchwała, która nakłada obowiązek budowania ścieżek rowerowych wszędzie tam, gdzie budowane są i modernizowane ulice, niektórym leniwym urzędnikom stworzyła alibi: ścieżki nie powstają, bo nie ma pieniędzy na modernizacje ulicy. I koniec. Ale bywają sytuacje, gdy wydawane są fundusze publiczne na coś, co nikomu nie służy, bo nie może.

Temat trzeci: takie mamy ścieżki rowerowe, jak je zaprojektowano i wykonano. Projektantom i wykonawcom bardzo często brakuje wyobraźni i zrozumienia sensu dobrej roboty. Tak jakby pracę swoją wykonywali pod przymusem przypadkowi ludzie. Najczęstsze problemy ścieżek to: sposób prowadzenia w stosunku do chodników, oznakowanie, rodzaj nawierzchni, trwałość podłoża oraz przejazdy przez wysepki i krawężniki. Niewłaściwe prowadzenie i oznakowanie ścieżek stwarza realne zagrożenie, tak dla pieszych, jak i dla samych rowerzystów. Natomiast niewłaściwa nawierzchnia, jej słabe zakotwiczenie w podłożu, a także progi przy przejazdach przez krawężniki i zbyt strome podjazdy z jezdni na ścieżki - to przyczyny wielkiego dyskomfortu jazdy, a niekiedy zagrożenie dla roweru.

Szanowni Radni Stolicy: jak się ma mało pieniędzy, to tym bardziej trzeba dbać o to, by ich nie marnować!