Pismo MDL-16-0339-01-MS

Do p.o. Dyrektora Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu m.st. Warszawy.

Warszawa coraz bardziej przypomina granicę Korei Północnej, poszatkowana płotami i zasiekami. Masowe stawianie płotów przez jednostki miejskie skutkuje nie tylko pogorszeniem warunków ruchu i bezpieczeństwa (por. niedawny przypadek rozgniecenia przechodnia o płot na ul. Puławskiej), lecz również szpeci miasto.

Jak wykazano w raporcie Czy Warszawa jest otwarta na przestrzenie publiczne? [zobacz >>>], płoty utrudniają ruch pieszy i zniechęcają do poruszania się pieszo, czyniąc przestrzeń publiczną nieatrakcyjną [zobacz >>>].

Tym samym stawianie ogrodzeń w każdym możliwym miejscu oddala miasto od modelu zrównoważonej mobilności oraz zaprzepaszcza szanse na uczynienie przestrzeni publicznych atrakcyjnymi.

Należy przy tym podkreślić, że płoty w pasie drogowym stanowią w wielu przypadkach dowód błędów popełnionych na etapie projektowania ciągów komunikacyjnych. Atrakcyjna przestrzeń publiczną, do której powinna zaliczać się zdecydowana większość ulic miejskich, umożliwia poruszanie się pieszych naturalnymi ciągami komunikacyjnymi.

Obecnie, gdy zostanie źle zaprojektowana, miasto stara się uczynić ją jeszcze mniej atrakcyjną, uniemożliwiając korzystanie z tras alternatywnych.

Między innymi z ww. względów płoty nie są stawiane na taką skalę w miastach zachodnich, a postawione w minionych czasach są prędzej demontowane niż mnożone. (W samym Londynie w ramach poprawy warunków ruchu pieszego zdemontowano już większość (100 km) ogrodzeń, argumentując że piesi nie powinni być traktowani jak bydło. Równocześnie wdrażane są rozwiązania ułatwiające bezpieczne przekraczanie jezdni poza przejściami – np. azyle.)

Póki co w Warszawie postęp w tym względzie ogranicza się do stosowania miejscami płotów niższych niż dotychczasowe.

Jako chlubny wyjątek można potraktować Świętokrzyską, jednak już obok niej znajduje się plac Powstańców Warszawy – niedostępny od strony trotuaru, jak też szczelnie oddzielony łańcuchami z pozostałych stron – tak, by nikt przypadkiem nie zechciał skorzystać z ustawionych na nim ławek.

W związku z powyższym, proszę o informację:
- ile kilometrów płotów przyulicznych i łańcuchów zostało postawionych (obecnie stoi) wzdłuż zarządzanych przez miasto dróg (w pasach drogowych)?
- czy miasto planuje nadal utrudniać ruch pieszy poprzez kontynuację masowego grodzenia przestrzeni publicznych?
- czy podjęte zostaną działania naprawcze w postaci przyjęcia wytycznych (np. w standardach infrastruktury pieszej ) zakazujących stosowania płotów i łańcuchów przyulicznych poza sytuacjami wyjątkowymi?

- czy podjęte zostaną działania naprawcze w postaci demontażu części (większości?) istniejących ogrodzeń służących utrudnianiu ruchu pieszego?

Do wiadomości:
Pan Jacek Wojciechowicz, Zastępca Prezydenta m.st. Warszawy nadzorujący działania Biura Architektury oraz Biura Drogownictwa.
Gazeta Stołeczna.

Załącznik. Przykłady najnowszych zasieków zamontowanych przez urząd miasta.

Al. KEN – płot dwurzędowy, zachęcający pieszych do chodzenia drogą dla rowerów, uniemożliwiający dojście do przejścia dla pieszych najkrótszą drogą z metra oraz upodabniający drogę dla rowerów do korytarza w rzeźni.

Ulica Kazimierzowska – po prawej płot niski, mający przyzwyczaić mieszkańców do tego, że miasto właśnie pogorszyło warunki ruchu na ulicy lokalnej [zobacz >>>], odsuwając przejście dla pieszych i uniemożliwiając poruszanie się w linii prostej (osoba po lewej stoi w linii dotychczasowego przejścia, którego ślady są wciąż widoczne na jezdni).