Pismo do Biura Drogownictwa i Komunikacji

Warszawa, 6 maja 2009 r.

Szanowni Państwo,

uprzejmie proszę o zlikwidowanie kolizji między urządzeniem imitującym profesjonalny stojak rowerowy na zapleczu pomnika Kopernika i wyznaczonym miejscem do parkowania, stosując jedno z wymienionych niżej rozwiązań:

a/ odsunięcie tzw. stojaka od miejsca parkingowego w ten sposób, że odległość między prawidłowo przymocowanym rowerem i prawidłowo zaparkowanym samochodem umożliwi bezpieczny odjazd roweru oraz otwarcie drzwi samochodu i wyjście pasażera lub kierowcy, w tym osoby niepełnosprawnej, lub co najmniej zachowana będzie skrajnia drogowa;

b/ usunięcie z tzw. stojaka oznakowania sugerującego, że jest to stojak dla rowerów i pozostawienie go w roli słupków blokujących, wraz z jednoczesnym ustawieniem normalnego stojaka typu odwrotne U w miejscu bezkolizyjnym;

c/ przesunięcie wytyczonego miejsca do parkowania z przebudową krawężników i nawierzchni dla osiągnięcia celu wymienionego w pkt. a.

Uzasadnienie

Pomijając wyraźną dysfunkcję zastosowanej konstrukcji, którą skrytykuje każdy ekspert i każda osoba użytkująca (nawet chwilowo) rower, ustawienie tego tzw. stojaka jest sprzeczne z prawem, które nie zezwala zarządcy drogi na takie usytuowanie urządzeń i infrastruktury, aby jej użytkowanie prowadziło do ryzyka kolizji bądź uszkodzenia ciała lub mienia. Jest oczywiste, że przy widocznym na fotografii tzw. stojaku parkujące prawidłowo samochody utrudniają parkowanie rowerów, a parkujące prawidłowo rowery utrudniają parkowanie i opuszczenie samochodu. Przy parkowaniu poprzecznym przy ulicy nie można dopuścić, żeby kierowca dla wyjścia z samochodu lub umożliwienia opuszczenia go przez pasażerów cofał na pas ruchu i następnie ponownie zajmował miejsce do parkowania, do czego jest zmuszony w zaistniałej sytuacji. Ponadto, osoba wciskająca się przez częściowo uchylone drzwi może zostać przygnieciona i się pobrudzić, zaś rowerzysta manipulujący rowerem może uszkodzić zaparkowany samochód.

Przypadkiem byłem świadkiem obu zdarzeń - podjechawszy samochodem z moją 90-letnią babką, która nie mając możliwości wychodzenia z domu chciała zobaczyć odnowione Krakowskie Przedmieście, nie mogłem jej wyprowadzić z miejsca pasażera, gdyż przypięte rowery blokowały moje prawe drzwi.

Z kolei jako rowerzysta miałem trudności z przekonaniem krewkiego posiadacza samochodu klasy SUV, że mój rower nie zniszczy jego wywoskowanego czarnego lakieru, co w istocie było trudne, bo musiałem mój jednoślad niemal górą wynosić.

Jeśli celem władz miasta było zrobienie maksymalnej krzywdy rowerzystom i zniechęcenie ich do przyjazdu na Krakowskie Przedmieście, to został on osiągnięty, przy okazji ze szkodą dla kierowców korzystających z parkingów, co więcej, sposobem, który wywoływać będzie maksimum konfliktów.

Biorąc pod uwagę fakt, że ilość miejsca pozwala na postawienie tzw. stojaka metr, dwa i nawet 10 metrów dalej, należy powyższe ocenić albo jako skrajną złośliwość, albo działanie zupełnie bez wyobraźni. Tak czy inaczej jest to przypadek wręcz kabaretowy, którego należy się wstydzić przed turystami z Europy, zarazem niedopuszczalny w profesjonalnej organizacji ruchu w centrum nowoczesnego miasta.

Z powyższych wględów wnoszę jak wyżej.

Przy okazji proszę mi wyjaśnić funkcję i usytuowanie widocznego znaku B-36.

Z poważaniem

mgr inż. Tomasz Roliński

Do wiadomości: Zielone Mazowsze.

Zobacz także

Tomasz Roliński nie jest pierwszą osobą, która zwraca uwagę na niefunkcjonalną formę i lokalizację stojaków rowerowych na Krakowskim Przedmieściu: [zobacz >>>] [zobacz >>>]