W miejscach o małym natężeniu ruchu (np. na drogach lokalnych, małych miastach lub uliczkach nie będących przelotowymi) nie ma potrzeby wydzielania dróg rowerowych. Niekiedy nie trzeba nawet poszerzać istniejącej drogi - wystarczy ją tylko odpowiednio oznakować. Całość rozwiązania opiera się na współpracy i wzajemnym poszanowaniu uczestników ruchu.

Warto zaznaczyć, że zupełnie niewielkim kosztem i nakładem pracy można zwiększyć bezpieczeństwo zarówno rowerzystów jak i osób podróżujących samochodami (gdyż nie będą sobie wchodzić w drogę, nie będzie potrzebne nerwowe wyprzedzanie itp). Rozdzielenie ruchu jest istotne w szczególności na dogach lokalnych, gdzie np. przyjezdni nie zawsze są świadomi, że w każdej chwili mogą się spodziewać rowerzysty...

Ten wykres pokazuje rekomendowane przez CROW zasady separacji zależnie od prędkości i natężenia. Więcej na temat tych zaleceń [zobacz >>>]

Pierwszy przykład polega na wytyczeniu na istniejącej drodze dwóch pasów dla rowerów, po jednym dla każdego kierunku. Pomiędzy nimi mieści się swobodnie jedno auto. Całość sprawdza się jeżeli ruch jest niewielki. W przypadku, gdy dwa samochody muszą się wyminąć, auta po prostu wykorzystują przestrzeń jezdni przewidzianą dla rowerów, a po wykonanym manewrze wracają na środek. Przy niewielkim ruchu rozwiązanie może być uzasadnione ekonomicznie, bo jedyna inwestycja to wymalowanie pasów...

Drugi przykład pokazuje sytuację, gdy podwyższone ryzyko (w tym przypadku przejazd przez most z zakrętem) przemawia za ostrzejszą separacją ruchu, ale tylko miejscową. Po obu stronach ulicy pasy przechodzą na niebezpiecznym odcinku w podniesione drogi rowerowe, oddzielone krawężnikiem. Wjazd samochodów zostaje skutecznie zablokowany, a co za tym idzie - wzrasta bezpieczeństwo rowerzysty. Warto też zauważyć, że ruch samochodowy odbywa się wahadłowo, a rowerowy nie podlega temu ograniczeniu. Holenderski zarządca drogi mimo deficytu miejsca na moście nie pożałował go na obustronne przejazdy rowerowe. Co zrobiłby jego polski kolega po fachu w takim miejscu? Zapewne wyrzuciłby rowerzystów z mostu, by nie tamowali płynności rzeki samochodów...

Ostatni przykład pokazuje drogę poza miastem, gdzie nawet nie malowano pasów, a jedynie postawiono co pewien czas separatory akcentujące i odgradzające pas dla bezpiecznego ruchu rowerowego (nawet nie zmieniono malowania...). Warto jeszcze zauważyć zatoczki, które pojawiają się co jakiś czas (kilkaset metrów). Umożliwiają one wyminięcie się jadących z przeciwnych stron pojazdów lub wręcz zatrzymanie bez blokowania ruchu. Takie rozwiązanie wydaje się w tym przypadku wystarczające.