Biuro Transprojekt Warszawa opracowało projekt budowy ciągu pieszo-rowerowego na koronie wału przeciwpowodziowego po stronie praskiej, od ul. Narodowej do Traktu Lubelskiego. Jest to uzupełnienie ewidentnej niedoróbki w zrealizowanym wcześniej projekcie przebudowy ul. Wał Miedzeszyński.

Wydawać by się mogło, że w przypadku ścieżki biegnącej prostym wałem, z doskonałą widocznością, bez skrzyżowań z jezdniami, bez konieczności segregacji intensywnego ruchu pieszego, bez kolizji z infrastrukturą podziemną, projekt powinien być lekki, łatwy i przyjemny. Stołeczne inżyniery są jednak wyjątkowo zdolne. Wzdłuż całego ciągu zaplanowane zostało... obustronne wygrodzenie w formie metalowego płotu o wysokości 110 cm [*]. Po prostu pięciokilometrowy spacerniak. Według informacji uzyskanych na spotkaniu w ZDM, koszt ogrodzenia ścieżki wyniesie... ok. 2,5 mln nowych złotych (czyli tyle, co 10-15 km nowych ścieżek o nawierzchni asfaltowej). A wszystko to motywowane jest troską o bezpieczeństwo rowerzystów, którzy jak wiadomo masowo spadają z wałów przeciwpowodziowych i topią się w opanowanych przez wygłodniałe krokodyle wiślanych starorzeczach.

Nawierzchnię ścieżki stanowić ma tandetna kostka betonowa. Standardowa wymówka o konieczności zastosowania nawierzchni rozbieralnej ze względu na dostęp do infrastruktury podziemnej nie mogła mieć w tym przypadku zastosowania, wykoncypowano więc, że asfaltu nie da się położyć, gdyż rozściełacz i walec zniszczyłyby misterną konstrukcję wału (a w efekcie połowa Wawra znalazłaby się pod wodą). Ponieważ pod kostką tak czy owak ma zostać wykonana podbudowa, jej zastosowanie podroży budowę ciągu o kolejne 700 tys. zł w porównaniu do standardowego dywaniku z masy mineralno-asfaltowej.

Gwoli sprawiedliwości trzeba też odnotować, że parę detali udało się podczas Rady Technicznej wyprostować - w szczególności nowe zjazdy powinny być łagodniejsze i bez takich zawijasów jak ten już istniejący na wysokości ul. Narodowej.

Obecne zakończenie ścieżki na wale przeciwpowodziowym - tutaj się ma zaczynać ogrodzony spacerniak.

A w Krakowie można normalnie - bez wygrodzeń, za to z równą asfaltową nawierzchnią. Na zdjęciu tzw. Trasa Tyniecka.

Podobnie na Słowacji, nad Dunajem, gdzie asfaltowa ścieżka rowerowa ciągnie się nieprzerwanie przez 80 km od centrum Bratysławy.

[*] Warto zwrócić uwagę, że wysokość barier została tak dobrana, by rowerzysta zrobił sobie jak największą krzywdę - są wystarczająco wysokie, by zahaczyć o nie kierownicą, a jednocześnie wystarczająco niskie, by przez nie przelecieć. Cała nadzieja w złomiarzach ;-)