Plan miejscowy dla alei Zjednoczenia nakazuje m.in. ochronę ukształtowania przestrzeni ulicznej z towarzyszącymi pasami zieleni, w tym ich najistotniejszych i najcenniejszych składników czyli szpalerów drzew. Co robi z tym nakazem Zarząd Dróg Miejskich? Buduje drogę rowerową przez jedną z lip.

Niedawno opisaliśmy szczegółowo, jak przygotowując przebudowę alei Zjednoczenia zignorowano ustalenia MPZP [zobacz >>>] i jak fatalne skutki będzie miał ten remont dla bezpieczeństwa i wygody pieszych i rowerzystów [zobacz >>>].

Tym razem pokażemy punktowo wymowny przykład nonszalancji zarówno ZDM, jak i innych jednostek miejskich. Decydenci różnego szczebla od paru lat zapewniają nas, jak bardzo troszczą się o zieleń, jak bardzo chcą ją chronić i wzbogacić miasto o milion drzew. A praktyka? Wygląda następująco.

Drzewo wchodzi w grę. Planszową

Na placu trwającej budowy można obecnie zobaczyć taki niepokojąco dziwny układ. Droga rowerowa poszerza się, jej krawędź przechodzi w wyłukowania dokładnie na wprost rosnącego drzewa. Zupełnie jakby ta lipa stanęła na przeszkodzie jakimś planom. I najwyraźniej nie zgłosiła w terminie chęci dalszego istnienia.

Nie jest to niestety pomyłka, przypadek czy przejaw niedoboru betonowych obrzeży. Tutaj dla jasności dodaliśmy na zdjęciu kontury dalszego przebiegu drogi rowerowej, którą projektant poprowadził na czołowe zderzenie z drzewem (dokładnie łącznika z przejazdem przez jezdnię).

Wtajemniczeni wiedzą o tej kolizji od wielu miesięcy. Zapowiedź poprowadzenia odcinka drogi rowerowej dokładnie przez rosnące drzewo znalazła się w projekcie wraz z wytyczną na temat jego przesadzenia. Tak jakby chronione przez plan miejscowy drzewo było mało istotnym drobiazgiem, jak pierwszy lepszy słupek czy znak drogowy.

Przesadzenie drzewa jest teoretycznie możliwe, ale w warunkach suszy, jaką niewątpliwie mamy przed sobą, obarczone ogromnym ryzykiem. Kto weźmie odpowiedzialność za taką decyzję, gdy przesadzone drzewo uschnie?

Przeciw tym niepokojącym i sprzecznym z MPZP pomysłom nie zaprotestował ani inwestor (Zarząd Dróg Miejskich), ani Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego, które analizowało zgłoszenia przebudowy. Czy nikomu w tych instytucjach nie przyszło do głowy, że kosztownego i ryzykownego przesadzania drzewa można uniknąć korygując przebieg trasy rowerowej? Czy nikt nie zauważył, że choć drzewo jest faktycznie młodsze od większości osobników w tym samym ciągu, to jednak podlega ochronie na mocy nakazów planu miejscowego? Czy w imię ochrony motoryzacji chronione elementy przestrzeni można sobie dowolnie przestawiać jak pionki na planszy?

Podkreślmy raz jeszcze, że przejazd w miejscu drzewa wraz z całym ,,pokręconym'' przebiegiem ddr na tym odcinku alei Zjednoczenia urąga standardom i dobrym praktykom [zobacz >>>]. Zamiast narażać drzewo, a w przyszłości pieszych i rowerzystów, należałoby odstąpić od realizacji tej zwyczajnie szkodliwej koncepcji. Dopóki lipa rośnie na swoim miejscu, można to zrobić.

Może czas by lekceważeniu wymogów ochrony konserwatorskiej przyjrzały się organy do niej powołane - Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków i Stołeczny Konserwator Zabytków? Zwrócimy się do nich w tej sprawie.

Można inaczej

Opisane podejście inwestora i projektanta jest nie tylko naganne z już wspomnianych względów. Dziwi też pójściem na łatwiznę, choć nie brakuje przykładów, jak (dosłownie) obejść kolizję drzew z drogą. Może to być rozdzielenie na dwie nitki jednokierunkowe.

Tak wykonano fragment drogi dla rowerów w al. Jana Pawła II obok ronda ONZ [zobacz >>>] żeby ominąć drzewo.

To samo podejście na większą skalę można zobaczyć na ulicy Wiejskiej w Otrębusach pod Warszawą. Przebudowując ją nie tylko zachowano szpaler starych drzew, ale skorzystano z okazji do jednoczesnej poprawy bezpieczeństwa odgięciami toru jazdy i wyniesieniem przejść dla pieszych [zobacz >>>].

Gdyby Zarząd Dróg Miejskich konsultował ze społeczeństwem swoje zamierzenia, byłby czas na zgłoszenie tego typu sugestii, zanim popełni się kosztowne, a często nieodwracalne błędy.