Nierówna walka

Sto lat po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej 1920 roku trwa kolejna bitwa warszawska. Jednak tym razem, o ile jedną stroną są Polacy, to drugą nie są bolszewicy. Współczesną bitwę warszawską polscy urzędnicy prowadzą sami ze sobą. Walczą z czasem, aby zdążyć na setną rocznicę bitwy z muzeum oraz pomnikiem ją upamiętniającym.

Front rowerowy

Kolejna bitwa toczy się na płaszczyźnie rowerowej. Przez Warszawę, Ossów i Radzymin prowadzi turystyczny szlak rowerowy o nazwie “Szlak bitew warszawskich” (oznakowany na czerwono).

Zaczyna się na placu na Rozdrożu czyli w miejscu, gdzie ma stanąć pomnik upamiętniający Bitwę Warszawską 1920 r. Poza Warszawą prowadzi m.in. przez Ossów, gdzie rozegrała się główna bitwa i ma powstać muzeum.

Oznakowanie nie jest najlepsze, ale da się dojechać z placu w pobliże Wisłostrady. Tam pojawia się problem. Przez Wisłostradę nie prowadzi żaden przejazd, tunel ani rowerowa kładka. Z pomocą przychodzi strona PTTK, na której możemy zobaczyć, że powinniśmy skorzystać z kładki przy ul. Zaruskiego.

Brakuje łagodnej pochylni, po której można by wjechać rowerem. Jedyne ułatwienie to stalowa szyna przy barierkach. Szyna też nie prowadzi do samego dołu. Trzeba mimo wszystko unieść pojazd. Wyobraźmy sobie, że robi to także turystka z sakwami spakowanymi na kilka tygodni.

Kolejna bariera to ulica Zaruskiego. Jak zaznaczono na stronie, szlak można pokonywać tylko w jednym kierunku - do Wisły - gdyż taka jest organizacja ruchu na ul. Zaruskiego.

“Szlak bitew warszawskich” to kolejna odsłona problemu braku połączenia kładki pod mostem Łazienkowskim z centrum, o którym niedawno pisaliśmy [zobacz >>>]. O ile kładka pod mostem jest dla turystów bardzo wygodnym rozwiązaniem, to bliżej centrum zaczynają się, nomen omen, schody.

Rajd po zwycięstwo czy kapitulacja

Na koniec pytanie. Co będzie zrealizowane szybciej: pomnik i muzeum czy możliwość jazdy bezschodowej po rowerowym szlaku, który łączy te dwa obiekty?