Nie przenoście nam stolicy do Krakowa

Tydzień temu pisałem o tym, jak do krakowskiego centrum, a zwłaszcza tego historycznego, staromiejskiego wdziera się transport rowerowy [zobacz >>>]. Nie jest to dziełem przypadku. Chętnych do przemieszczania się na dwóch kółkach nie brakuje w żadnym dużym mieście. Jednak to, czy ten popyt się zmaterializuje, zależy przede wszystkim od podaży - sprzyjających warunków technicznych. Inne czynniki (pogodowe, wiekowe, sprzętowe itp.) wcale nie mają tak istotnego znaczenia, jakie lubią im przypisywać różni sceptycy i wyznawcy motoryzacyjnych dogmatów. Wspomniana relacja z Krakowa także tego doskonale dowodzi.

Dziś zachęcam do obejrzenia paru migawek pokazujących, jak można sprzyjać transportowi rowerowemu nawet na obszarach ciasnej, miejskiej zabudowy. Warszawscy spece od organizacji ruchu rozłożyliby tam zapewne ręce i uznali, że "nie da się", "nie można", "nie wiadomo jak", "to się nie uda" lub "komuś się nie spodoba". Wsparłby ich w tym pewien śródmiejski radny argumentując, że te miejsca do jazdy rowerem się nie nadają.

Szkoda, że w stołecznych urzędach i samorządach wciąż nie brakuje osób, które widzą w rowerze tylko wyolbrzymiony stereotypami problem, a nie szansę na poprawę mobilności. W Krakowie jest inaczej. Proste rozwiązania zastosowane konsekwentnie i na dużą skalę dają efekty.

Zdjęcia

Strefa staromiejska nie musi być zamknięta dla rowerzystów tak jak w Warszawie. Uprzywilejowanie pieszych na zabytkowych uliczkach nie wyklucza ich dostępności dla rowerzystów.

Także na parkowej alei przez Planty można pogodzić ruch pieszy z rowerowym. Cykliści nie muszą dzięki temu ryzykować jazdy bardzo wąską i ruchliwą ul. Westerplatte. A w Warszawie? Spróbuj wjechać do Łazienek...

Tu króluje genius loci i napęd mięśniowy. Dopuszczenie rowerów "pod prąd" to podstawowy i bezkosztowy sposób wsparcia tej komunikacji na węższych miejskich ulicach. Dlaczego w ogóle nieznany w Warszawie?

Jedną z najstarszych budowli Krakowa - romański, obronny kościół św. Andrzeja - można podziwiać jadąc kontrapasem na ul. Grodzkiej.

Choć Kraków ma opinię miasta spokojnego i dostojnego, tam również właściciele koni mechanicznych miewają trudności z utrzymaniem się w cuglach.

Rowerzystów nie dotyczą też w centrum Krakowa liczne zakazy...

... i nakazy skrętów.

A ten ostatni w razie potrzeby znajduje też spójne uzupełnienie na jezdni!

Dla pełności wspomnijmy też o fizycznych separatorach, które chronią tramwaje przed staniem w samochodowym korku.

Przenieście nam drogowców z Krakowa do stolicy

Znana prośba Andrzeja Sikorowskiego Nie przenoście nam stolicy do Krakowa nabiera w tym kontekście nowego i jakże uzasadnionego znaczenia... Może czas, byśmy zażądali w zamian oddelegowania krakowskich inżynierów ruchu do Warszawy? Tylko czy Krakusi nie znielubią nas za to jeszcze bardziej?

Zakaz ruchu na pl.Piłsudskiego - z braku miejsca czy z braku wyobraźni?

Podobny zakaz obowiązuje na pl. Zamkowym i reszcie Starówki.

Mimo to 31 maja zjawiło się tam około 150 rowerzystów z całej Polski - uczestników Rajdu Wisły. Powitał ich m.in. wiceprezydent miasta Włodzimierz Paszyński, udekorowany przez organizatorkę rajdu europosłankę Grażynę Staniszewską w uznaniu za przyjazne nastawienie Warszawy do roweru. Zapytałem wówczas pana wiceprezydenta, czy nie należałoby więc znieść stojącego 20 metrów dalej zakazu ruchu rowerów na pl. Zamkowym. Pan Paszyński nie kryjąc zaskoczenia tą informacją obiecał wyjaśnić sprawę z odpowiednimi osobami w Ratuszu, jako że drogownictwo nie jemu podlega.

Trzymamy za słowo, Panie Wiceprezydencie!

Jeszcze lepiej po 3 latach

[zobacz >>>]