Rowerzyści na Poniatowskim --

-- pod takim tytułem 22 sierpnia ukazał się w witrynie ZDM następujący tekst:

Wbrew opiniom, że rowerzyści nie będą mogli korzystać z Mostu Poniatowskiego, świetnie sobie oni radzą. Ruch pojazdów mechanicznych i rowerów odbywa się bez przeszkód, a rowerzyści nie są podstawieni.

Jako ilustrację owych świetnych warunków zamieszczono 3 zdjęcia, z których 2 cytujemy.

[cyt. za witryną ZDM www.zdm.waw.pl/informacje/wiadomosci/wiadomosci/browse/134/back/8/article/rowerzysci-na-poniatowskim.html ]

ZDM à la Zen: działanie przez niedziałanie

Nie mają racji malkontenci twierdzący, że ZDM zupełnie nie myśli o rowerzystach. Myśli, a nawet ich obserwuje i poświęca im materiał w witrynie. Zastanawia jednak, dlaczego zarządca większości stołecznych dróg tak skromnie ogranicza się do Mostu Poniatowskiego. Czyżby tylko patronat Księcia Józefa stwarzał zachętę do promowania samobójczych zachowań rowerzystów i zarazem usprawiedliwienie do nieprzeciwdziałania im?

Dlaczego ZDM nie rozciągnie zakresu stwierdzenia o tej zaradności cyklistów na resztę swych "drogowych posiadłości". Przecież są ku temu pełne podstawy - podobne zdjęcia można wykonać na dowolnej ulicy.

Dla przykładu - ta rowerzystka

i ten rowerzysta na wiadukcie ul. Słowackiego nad trasą AK też nie są podstawieni. Podobnie jak nie był podstawiony nasz kolega, który na tej ulicy miał kilka lat temu poważny wypadek z winy kierowcy.

Zdesperowanych i chcących sprawnie i szybko dojechać do celu rowerzystów widuje się nawet na jezdniach Mostu Grota czy Trasy Łazienkowskiej. Czy urzędnicy ZDM uważają, że tam również ruch rowerów odbywa się bez przeszkód?

Wyobraźmy sobie, że policja w swej witrynie internetowej umieszcza zdjęcie staruszki, która uratowała swą torebkę okładając złodzieja parasolką. Albo stronę www straży pożarnej z fotografiami amatorskiej akcji gaśniczej metodą podaj wiadro. I do tego komentarz: społeczeństwo świetnie radzi sobie z przestępczością / gaszeniem pożarów. A w podtekście: jesteśmy świetni, nic nie musimy robić poza wypięciem piersi do orderów. Dokładnie taki sens i wymowę mają relacje ZDM z Mostu Poniatowskiego. Można się nabrać na tę autoporomocję nie znając szerszego tła.

Przypomnijmy więc to, co ZDM starannie przemilczał.

Nie liczy się studium zagospodarowania przestrzennego

Na mapie będącej częścią Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, przyjętego uchwałą LXXXII/2746/2006 Rady m.st. Warszawy z 10.10.2006 r., przez Most Poniatowskiego przebiega jedna z głównych dróg rowerowych. Kto i kiedy zezwolił ZDM na odstępstwo od obowiązku jej realizacji?

Nie liczą się statystyki wypadków

To samo Studium [zobacz >>>] mówi, że rozwój systemu dróg dla ruchu rowerowego będzie następować poprzez tworzenie dróg dla rowerów odizolowanych od jezdni; umożliwi to ograniczenie do minimum możliwości kolizji między rowerzystami a samochodami i pieszymi. Most Poniatowskiego jako droga kat. wojewódzkiej i kl. zbiorczej kwalifikuje się w pełni do zastosowania tego podejścia. Tylko w 2006 r. w wypadkach na wiadukcie ucierpiało czterech nie podstawionych i świetnie sobie radzących rowerzystów.

Statystyki wypadków prowadzi nie kto inny jak ZDM. I co z nimi robi? Chowa w szafie, a kieruje się paroma tendencyjnymi zdjęciami z okresu wakacji, przy dobrej słonecznej pogodzie?

Nie liczy się zarządzenie prezydenta

Zarządzenie Prezydenta W-wy w sprawie tworzenia korzystnych warunków dla komunikacji rowerowej [zobacz >>>] mówi, że we wszystkich opracowywanych projektach inwestycji drogowych oraz modernizacji i przebudowy dróg, w szczególności na drogach przewidzianych do uzupełnienia o ścieżki rowerowe wyszczególnione w Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, należy uwzględniać potrzeby ruchu rowerowego (...).

Kto i kiedy zwolnił ZDM z obowiązków nałożonych tym Zarządzeniem?

Nie liczy się strategia rozwoju Warszawy

Obowiązująca Strategia rozwoju Warszawy do 2020 r. przyjęta uchwałą LXII/1789/2005 Rady m.st. Warszawy z 24 listopada 2005 r. przewiduje m.in. stworzenie warunków do powszechnego korzystania z rowerów (spójny, liczący 900 km system dróg rowerowych, wygodny, bezpieczny i czytelny).

Czy i kiedy ZDM został zwolniony z wprowadzania w życie tych zaleceń przez Prezydenta W-wy, któremu Rada formalnie powierzyła realizację Strategii?

Samouwielbienie ZDM jest ważniejsze?

Bardzo zastanawiające jest, że ZDM zamiast tę kolejną wpadkę zauważoną w prasie chociaż przemilczeć, próbuje ją przekuć we własny sukces. Obnosi się publicznie z lekceważeniem powyższych dokumentów najwyższej rangi dla miasta, a tym samym - lekceważeniem organów, które je wydały. Przecież urządza w ten sposób nie tylko kpiny z rowerzystów, ale przede wszystkim z Rady i Prezydenta Warszawy, a pośrednio z wyborców, którzy dali im mandat.

Pogardliwe nastawienie ZDM do transportu rowerowego nie dziwi. Ale dotychczas przejawiało się głównie pośrednio, w działaniach i zaniechaniach, zaś w tym wypadku przybiera formę jawnie manifestowanej bezkarności. Zasady - można obejść, pełnomocnika - odwołać, zrobimy, jak chcemy, po linii najmniejszego oporu i nikt nam nie podskoczy! Taki przekaz płynie między wierszami z witryny ZDM i jego postępowania. Czy rzeczywiście nikt w Ratuszu nie zareaguje na to granie na nosie?

Decydenci na Poniatowskim

Warto przywołać w tym miejscu wcześniejszy materiał z witryny ZDM datowany 20 sierpnia.

Na ok. 16 godzin przed oddaniem jezdni Mostu Poniatowskiego, plac budowy odwiedził Pan Jacek Wojciechowicz, Zastępca Prezydenta m.st. Warszawy odpowiedzialny m.in. za drogownictwo i komunikację. Po budowie oprowadzają go Pan Marek Mistewicz, Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich oraz Pan Wiesław Witek, Koordynator Inwestycji i Remontów w Pasie Drogowym.

[tekst i zdjęcie z witryny ZDM www.zdm.waw.pl/informacje/wiadomosci/wiadomosci/browse/1/back/8/article/most-poniatowskiego.html ]

Pochwalamy gospodarskie wizyty i doglądanie inwestycji, ale obecność zastępcy prezydenta Warszawy na Moście Poniatowskiego prowokuje do kolejnych pytań. Czy wiceprezydent Wojciechowicz oglądając finalne efekty prac nie zauważył braku rozwiązań rowerowych, a więc jaskrawej sprzeczności wykonania z Zarządzeniem, które własnoręcznie podpisał?

A może jest tego świadom i akceptuje kolejny rozdźwięk między teorią a praktyką? Podobno skwitował żale rowerzystów o brak ścieżki rzekomym brakiem miejsca. Odniesiemy się do tej opinii wkrótce. Tymczasem - trudno nie dostrzec analogii do Marszałkowiskiej i Zielenieckiej. Dobrą wymówkę można przejąć i od przeciwników politycznych.

Niestety - żałowanie miejsca na rozwiązania rowerowe towarzyszy politykom samorządowym niezależnie od barw partyjnych. W praktyce. Bo w teorii - miejsce na nią znajdują bardzo chętnie - w swych programach wyborczych [zobacz >>>], obietnicach [zobacz >>>] [zobacz >>>] i opracowaniach planistycznych [zobacz >>>] [zobacz >>>]... Dziwi też, że owego braku miejsca na Moście Poniatowskiego nie zauważono w momencie uchwalania Studium. Może głos zabraliby radni Warszawy w kwestii tego, jak wykonuje się ich zalecenia?

Urealniona parafraza

I proszę - do jakich nieprzyzwoitych rozmiarów urosła ta polemika z paroma zdaniami! W zwięzłości przekazu ZDM bije nas na głowę. Na zakończenie spróbujmy więc dla wprawy sparafrazować tę krótką formę. W urealnionej wersji mogłaby ona brzmieć np. tak:

Wbrew opiniom, że drogowcy nie będą mogli dłużej uchylać się od respektowania zarządzenia prezydenta W-wy w sprawie tworzenia warunków dla komunikacji rowerowej, świetnie sobie oni radzą. Ignorowanie nakazów i zakazów prezydenta odbywa się bez przeszkód. Panowie widoczni na powyższym zdjęciu nie są podstawieni.

Podstawieni są co najwyżej sabotażyści, którzy w stołecznych istytucjach tak uporczywie i wytrwale torpedują wspomniane Zarządzenie, Strategię i Studium [zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>] itd. itp... Przez kogo? Niestety, tak daleko nasze domysły już nie sięgają... Ale do tematu Mostu Poniatowskiego jeszcze wrócimy.

Interpelacja do prezydenta Warszawy w tej sprawie

[zobacz >>>]