List otwarty w sprawie konkursu pt. Weź stojak od miasta

Do: Tomasz Andryszczyk, p.o. Rzecznika Prasowego Urzędu M.St. Warszawy.

Panie Rzeczniku,

Niedługo minie rok od momentu, kiedy spotkaliśmy się w ramach akcji Kręć Warszawo. Ważnym jej elementem był konkurs Weź stojak od miasta, w którym przyobiecał Pan realizację parkingów rowerowych w 20 wytypowanych lokalizacjach. [zobacz >>>] [zobacz >>>] Mijały kolejne terminy - połowa czerwca, koniec wakacji - a stojaków wciąż nie było. We wrześniu bohatersko zapewnił Pan publicznie, że sprawa została odblokowana. Mieliśmy nadzieję, że będziemy mogli wspólnie świętować rocznicę obietnicy i wysłuchać kolejnych wymówek, ale z doniesień prasowych wynika, że w maju opuszcza Pan dotychczasowe stanowisko pracy. Czy przed zakończeniem pracy w Ratuszu doprowadzi Pan sprawę do końca?

Kiedy pozował Pan dla prasy przed kawiarnią OSiR przy ul. Tamka 40 – jedną z wybranych lokalizacji, która do dzisiaj nie doczekała się przyobiecanej skromnej nagrody – podczas wizji terenowej 28 maja 2010 r., wskazaliśmy do wyboru trzy lokalizacje w pobliżu wejścia do kawiarni, zarówno w pasie drogowym jak i poza nim, w których mogłyby stanąć stojaki. Zapewne w każdym z nich istnieją obiektywne trudności – formalne, prawne, techniczne, organizacyjne, finansowe, geograficzne i polityczne. Nie ulega wątpliwości, że warszawska administracja potrafiłaby takie wskazać nawet w szczerym polu. To bowiem stało się specjalnością i znakiem rozpoznawczym Warszawy – udowadnianie, że „niedasię” rozwiązać nawet najprostszych problemów.

Przystępując do akcji Kręć Warszawo, świadomi niewydolności i słabego przygotowania merytorycznego stołecznej administracji, ograniczyliśmy postulaty do minimum. Nie domagaliśmy się na przykład, by dopuszczono ruch rowerów „pod prąd” na 30 ulicach jednokierunkowych jak w ubiegłym roku w Gdańsku, czy chociażby na kilkunastu, co wykonał na Europejski Dzień bez Samochodu Kraków [zobacz >>>]. Ograniczyliśmy się do prostych, tanich, niekontrowersyjnych stojaków rowerowych. W końcu w ostatnich latach na przykład Wrocław zainstalował 700 stojaków [zobacz >>>], zatem Warszawa powinna sobie dać radę z dwudziestoma.

Jak się jednak okazało, i to przerosło możliwości organizacyjne stolicy Polski. Stojaki pojawiły się w zaledwie dwóch z 20 uzgodnionych lokalizacji.

Jest to tym bardziej przykre, że akcja spotkała się ze sporym odzewem warszawiaków. Na konkurs wpłynęły dziesiątki zgłoszeń, w większości dobrze uzasadnionych i udokumentowanych zdjęciami. Przedstawiciele organizacji społecznych poświęcili czas, by objechać miasto i zweryfikować proponowane lokalizacje w terenie. Tylko Urząd Miasta, współorganizator akcji, nawalił.

Lekceważące podejście Urzędu Miasta do własnych zobowiązań i ustaleń zniechęca do udziału w pozytywnych akcjach i konstruktywnego spożytkowania energii mieszkańców, którym zależy na rozwoju Warszawy. Dlatego mamy nadzieję, że jednak wywiąże się Pan ze swojego słowa i zanim zdezerteruje Pan ze stanowiska, zapewni realizację stojaków we wszystkich spośród 20 wybranych w konkursie lokalizacji.

A jako rekompensatę za opóźnienie, która mogłaby zatrzeć złe wrażenie, proponujemy aby Urząd Miasta dodatkowo postawił stojaki w 20 kolejnych lokalizacjach spośród zgłoszonych w konkursie. Wybranych samodzielnie, nie chcemy ingerować w wybór, by nie dostarczać materiału do wymówek.

Do wiadomości

- Gazeta Stołeczna

- Uczestnicy konkursu Weź stojak od miasta

Zdjęcia zamiast stojaków

Tomasz Andryszczyk, rzecznik Ratusza, podczas wizji lokalnej w maju 2010 r. szuka trudności obiektywnych na ul. Kruczej.

Marszałkowska przed kinem Luna. Jak widać, żaden stojak się tu nie zmieści.

Dalej na północ, przed Sezamem. Tu również ewidentnie zabrakło miejsca.