Miasta zachodnioeuropejskie, a ostatnio również polskie (np. Gdańsk), promują dojazdy rowerem dzieci do szkół. Pozwala to nie tylko ograniczyć ryzyko otyłości u dzieci, lecz również przyzwyczaić rodziców do bardziej przyjaznych dla środowiska miejskiego sposobów przemieszczanie się. Przykładowo, w austriackim mieście Graz 46 publicznych przedszkoli przeprowadziło program nauki dzieci jazdy na rowerze i zachęcania rodziców do ograniczania liczby podróży do przedszkola samochodem. Wyniki były bardzo pozytywne: rodzice zaczęli dojeżdżać rowerami ponad 70% częściej [1].

Inne pozytywne przykłady można znaleźć chociażby w Kopenhadze [zobacz >>>] czy w Barcelonie (na zdjęciu).

W Warszawie póki co to rodzice muszą przekonywać dyrekcję przedszkola, by w ogóle umożliwiła dojazdy na rowerze. Na szczęście również w tym wypadku osiągnięto pozytywny wynik.

List od aktywnej mamy

Moja historia, związana z wydawałoby się tak banalnym problemem stojaków rowerowych w przedszkolu, do którego chodzą moje dzieci, była długa i zawiła.

Ja, mój partner Rafał, Leon (5 lat) i Gustaw (3 lata) jeździmy czynnie rowerami każdego dnia. Moje dzieci chodzą do przedszkola. Trasa z domu do przedszkola to 1,5 km.

W przedszkolu spotkałam się z wewnętrznym zakazem pozostawiania rowerów dzieci na terenie przedszkola. Pani dyrektor argumentowała to brakiem miejsca (mimo olbrzymiego terenu) i stwarzaniem przez zaparkowane rowery zagrożenia dla bezpieczeństwa i swobodnej zabawy dzieci (zawsze można tak powiedzieć). W moim przekonaniu zakaz wynikał jedynie z braku chęci pani dyrektor do wyznaczenia takiego miejsca i tzw. prawa władzy – władza (czyli pani dyrektor) tak powiedziała i tak ma być. Pomysł pani dyrektor na ten problem był taki, aby rodzice zabierali ze sobą rowery z powrotem do domu.

Zaczęłam działać. Rozmowy z panią dyrektor i radą rodziców i pisemne prośby nie wnosiły nic do rozwiązania problemu, tylko zaogniały konflikt. Zwróciłam się do organizacji Zielone Mazowsze i Warszawska Masa Krytyczna o wsparcie i wydanie opinii w tej sprawie. Pan Maciej Sulmicki z ZM wsparł mnie pisemnie i interesował się sprawą od początku do końca za co bardzo dziękuję.

Zwróciłam się z prośbą do Urzędu Miasta St. Warszawy - wydziału infrastruktury dzielnicy i dzielnicowego koordynatora ds. rozwoju ruchu rowerowego, o ustawienie stojaków przed wejściem do naszego przedszkola. Po pół roku udało się.

Stojaki dumnie stoją przed przedszkolem [widoczne w tle] a my (w tym momencie) jako jedyni korzystamy z parkingu dla naszych jednośladów (problemem teraz są psie kupy wkoło stojaków – stojaki zamontowano na trawie!) jednak i z tym sobie poradzimy.

Morał z tej historii jest dla mnie jeden – nie narzekać tylko zabrać się do konkretnego działania. Warto inwestować w dobre warunki zdrowego dojazdu do placówek od najmłodszych lat.

Pismo ZM do Dyrektor Przedszkola (VI 2014)

Szanowna Pani Dyrektor,

Docierają do nas sygnały o problemach z parkowaniem rowerów na terenie przedszkola. W związku z tym zwracamy się z wnioskiem o dostosowanie wyposażenia przedszkola do współczesnych wymogów umożliwiających zdrową i bezpieczną komunikację z/do placówki poprzez zamontowanie stojaków na rowery umożliwiających podopiecznym, jak też rodzicom bezpieczne przypięcie roweru (szczegółowe informacje dostępne są na stronie [zobacz >>>]).

Takie stojaki są już od pewnego czasu montowane na dużą skalę w Warszawie pod pieczą Pełnomocnika Prezydenta ds. Komunikacji Rowerowej. Należy przy tym zwrócić uwagę, że udostępnienie miejsc parkingowych dla rowerów jest wymagane przez obowiązujące od 2006 r. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania miasta. Ostatnia jego nowelizacja zawiera zapis zobowiązujący do udostępniania w przedszkolach minimum 5 stojaków na 100 dzieci, przy czym jest to wskaźnik zaniżony ze względu na potraktowanie przedszkoli wspólnie ze żłobkami. Przykładowo, dla szkół podstawowych minimum to 50 stojaków/100 dzieci.

[1] Przykład zaczerpnięty z podręcznika "Planowanie i promowanie rozwoju ruchu rowerowego" dostępnego na stronie projektu mobile2020, str. 212.