Motto: "Jesteście młodzi, możecie 10 m znieść rower" - Dorota Safjan, była wiceprezydent Warszawy (wyjaśniając dlaczego na ścieżce rowerowej wzdłuż Al. Prymasa Tysiąclecia wybudowano schody).

Dlaczego rowerzyści nie jeżdżą po ścieżkach?

Coraz częściej pojawiają się głosy, mówiące o tym, że nie ma sensu budować dróg dla rowerów, bo rowerzyści i tak po nich nie jeżdżą. Jest w tym nieco racji - nie ma sensu budować dróg niskiej jakości, źle zaprojektowanych i niechlujnie wykonanych, a niestety takie cały czas stanowią większość powstających w Polsce. Aby wyjaśnić, z jakich dróg rowerzyści by korzystali, należy najpierw odpowiedzieć na pytanie, kim jest rowerzysta.

Jak wygląda użytkownik infrastruktury rowerowej?

1. Użytkownik infrastruktury rowerowej może wyglądać tak.

2. Użytkownik może jechać na rowerze miejskim, w eleganckim ubraniu.

3. Użytkownik może mieć spory bagaż.

4. Użytkownik może wieźć dziecko w foteliku.

5. Użytkownik może wieźć dziecko w przyczepce.

6. Użytkownik może być osobą starszą.

7. Użytkownik może być bardzo młody.

8. Użytkownik może jechać na rowerze nietypowym.

9. Wreszcie, użytkownik może być niepełnosprawny.

Dla kogo budowane są ścieżki w Warszawie?

Jeśli weźmiemy pod uwagę taki typowy element stołecznej infrastruktury rowerowej jak schody, to o ile użytkownik nr 1 jakoś sobie poradzi (być może również pani Safjan), to dla wszystkich pozostałych będzie to albo bardzo duże utrudnienie, albo wręcz bariera nie do pokonania.

Na podstawie korespondencji z urzędami postaraliśmy się odtworzyć profil użytkownika, dla którego budowane są w Warszawie ścieżki rowerowe.

Drogowcy oczekują od rowerzysty, by ten:
- był silny i wysportowany;
- bez problemu wskakiwał na krawężniki;
- widział, co się dzieje za nim;
- poruszał się na tyle szybko, by nadkładanie drogi nie stanowiło dla niego problemu;
- poruszał się nie szybciej od pieszego;
- miał rower z pełną amortyzacją, a przy tym bardzo lekki;
- miał rower z kierownicą węższą niż 40 cm;
- wiedział, jakie znaki stoją 500 m dalej...

Gdyby nawet znalazł się osobnik o nadprzyrodzonych zdolnościach, spełniający wszystkie te oczekiwania, to nie potrzebowałby on żadnych ścieżek rowerowych - mógłby spokojnie poruszać się po jezdniach, chodnikach, albo np. dachach budynków.

Tymczasem 54% warszawiaków ma rower. W dzień powszedni w sezonie natężenie ruchu rowerowego na ścieżkach tworzących dłuższe ciągi już obecnie osiąga 1000 - 2000 rowerzystów na dobę. Zakładanie, że wszyscy z nich są młodzi i wysportowani, a przy tym żadnemu się nigdzie nie śpieszy, świadczy o kompletnym oderwaniu od realiów.

Konieczna jest zmiana podejścia

Zamiast starać się przykroić użytkownika do spartaczonej infrastruktury, należałoby zaczać projektować infrastrukturę pasującą do użytkownika. To tabakiera jest dla nosa, nie nos dla tabakiery. Wydawanie publicznych funduszy na infrastrukturę, z której korzysta niewielki odsetek potencjalnych zainteresowanych, mija się z celem. Dlatego projektując drogę dla rowerów, należy:

- brać pod uwagę preferencje użytkowników - np. wyniki ankiet, istniejące potoki ruchu rowerowego, źródła i cele podróży;

- brać pod uwagę różnorodność użytkowników - nie mają większego sensu rozwiązania przeznaczone np. tylko dla jednego typu rowerów;

- wyciągać wnioski z obserwowanych zachowań rowerzystów (ale też pieszych i kierowców).

W następnej części opowiemy o programie pięciu wymogów i najczęściej popełnianych błędach projektowych [zobacz >>>].